Kończę spożywać wytworne kanapki bez masła. Zdrowe odżywianie. Nie. Wyciągnięcie masła z lodówki przerosło moje możliwości fizyczne na dziś. 20:00. Oczy się kleją. Głowa boli. Zapewne zmęczenie. Rozsądek sugeruje, że całkiem prawdopodobne zdaje się być, że to ekran laptopa Cię oślepia. Wątpię. Po prostu miałaś pracowity dzień. Wstałaś o 9. Zjadłaś śniadanie. Poszłaś spać. Wstałaś o 13. Posnułaś się po mieszkaniu. Zjadłaś obiad. Grałaś w Simsy. Ambicja maturzystki. Zmęczenie dalej daje się we znaki. Może pójść spać? Eh... Myśli przysłania mi zupka chińska.
- Grunt to sprawiać dobre wrażenie. Usuń facebooka, snapchata, jeśli jesteś szaleńcem również instagrama, twittera, hangouts, do czego osobiście się nie posunęłam. Brak podstawowych mediów społecznościowych wystarczy, by uśpić czujność rodziców i znajomych. Resztę możesz zostawić by w pełni realizować punkt 4. Przestań wychodzić z domu. Unikaj przyjaciół. Z wielką niechęcią pojawiaj się raz na jakiś czas na towarzyskich spotkaniach czy też rodzinnych imprezach. Podkreślaj, jak bardzo Ci źle. By nie wyjść na szumowinę, wcześniej uświadom wszystkim, że masz wspaniały nastrój i nastawienie. Najlepiej zacznij to robić parę dni przed zaplanowanym wydarzeniem. Efekt - powszechna opinia, że dusza melanżowicza cię opuściła. Stałeś się prawdziwym domatorem. Jako człowiek w pełni dorosły, skrupulatnie przygotowujesz się do egzaminu dojrzałości.
- Dalej sprawiaj dobre wrażenie. Gdy rodzice i znajomi już oszukani, pora na nauczycieli. Pozory czas przenieść na grunt szkoły. Unikaj przedmiotów, które cię nie interesują (czyt. których nie zdajesz na maturze). Resztą bądź absolutnie pochłonięty. Notuj, nie ważne co i jak, ważne, że społeczeństwo będzie widziało, że się przykładasz. Opowiadaj, jak w domu pilnie powtarzasz materiał z poprzednich trzech czy nawet sześciu lat. Sprawiaj wrażenie osoby poukładanej. Noś podręcznik bądź repetytorium, o ile takie posiadasz. W innym wypadku wystarczy lektura. Gdy takiej również nie masz, udaj się do biblioteki. Nie, nie musisz miejskiej. Może cię zaskoczę, ale masz ową w szkole. Przejdź się po korytarzach, a na pewno znajdziesz. Efekt - człowiek wiedzący, czego oczekuje od życia. Kroczy jasno wytyczoną przez siebie ścieżką, dążąc do celu. Na dodatek oczytany erudyta, ciągle poszerzający swoją wiedzę (po to książka, wrażenie przenosi się również na ulicę, przy nie najgorszej twarzy i ogromnym szczęściu poderwiesz na nią przyszłego noblistę bądź bogatego współmałżonka).
- Bądź systematyczny. Opracuj plan. Im wcześniej zaczniesz olewać to, co ważne, tym lepiej. Odłóż na bok biurka wszystkie zeszyty i podręczniki z poprzednich lat. Po pierwsze nie będę ci zawadzać w realizacji twojego celu - lenistwa, a po drugie dopełnią punktu 1. Pod żadnym pozorem ich nie otwieraj. Potrzebna wiedza jest całkowicie zbędna. Pomyśl, co lubisz robić. Jeśli nie wiąże się to z poprawą sprawności fizycznej, zacznij to czynić. To właśnie ten czas, gdy możesz spełnić wszystkie dziecięce marzenia. Niezobaczone bajki, niedokończone serie seriali czy też te, które chciałbyś zobaczyć jeszcze raz, zbyt mało czasu poświęconego Simsom czy LOLowi, niewypalone paczki papierosów, niepoznane smaki niszowego piwa, niewysłane pocztówki z postcrossing, nieodwiedzona babcia, niepomalowane paznokcie, zespoły, na których koncertach nie zdążyłeś być - świata daje ci pole do popisu. To własnie ten czas! Twój czas! Gdy wszystkie chociaż częściowo pożyteczne sprawy zostaną zrealizowane, wpatruj się w ścianę/sufit/drzwi/... . Po raz kolejny masz morze możliwości. Gdy pojmiesz tego sens, przejdź to punktu 4.
- Trwoń czas w sposób bezproduktywny. Tak, ściana jest niebywale ciekawa, gra ściągnięta przez androida również, przeglądanie zdjęć ludzi ci nie znanych także, nie wspominając już o własnym odbiciu w lustrze. Nabrałeś rodziców, przyjaciół, nauczycieli. Teraz wszyscy będą głęboko zaskoczeni, że nie zdałeś. Uspokoiłeś własne sumienie, realizacją marzeń. Możesz spokojnie oddać się temu, co tak naprawdę lubisz. Spanie, jedzenie, spanie, jedzenie. Opierdaling pełną parą. Efekt - nie zadana matura. Udało się.
Tak, udało się! Zmarnowałeś sobie życie dokładnie tak, jak planowałeś. Prawdopodobnie to pierwszy skrupulatnie realizowany ciąg działań, które w życiu podjąłeś. Obawiam się także, że ostatni. Nie martw się. Takich, jak ty wielu. Nie, nie, nie zrozum mnie źle. Tak, jesteś oryginalny. Znalazłeś przecież swój własny, prywatny, jedyny, niepowtarzalny, wyjątkowy sposób na zamordowanie samego siebie.