siedzę na krześle osamotnionym
i myślę
myślę czy nie kocham
wyobrażenia
przecież
nie widziałam cię już od miesiąca
czy dwóch
owszem
jestem śpiąca
ale niezbyt milcząca
cicho wciąż krzycząca
druga na zegarze
ziewam
zmęczona
ręka drga w poszukiwaniu oddanego zdjęcia
znów nie znajduje nic
w skrzynce na listy
blady uśmiech
czy rumiane zakłopotanie
przemyka coraz rzadziej
przewidywałam oddechy
i róże nie dla mnie kupione
nie lubię róży
dyszę nierównomiernie
zatrutym powietrzem
czy jeszcze pamiętam
siedzę na krześle osamotniona
i myślę
myślę czy nie kochałam
tylko wyobrażenia



