Obiad czwartkowy cz. II

Cholera. Nie skończyłam prezentacji. Co teraz? Co teraz? Kabel! Przepraszam, ale chyba coś się zepsuło. Rzutnik nie działa. W takim razie będę kontynuowała bez. Jesteś najlepsza. Rzuć żartem. Żartem. Ale on  ma tyłek w tych spodniach. Kocham intelektualistów. Czytałby pewnie ze mną dzieciom Kubusia Puchatka. Wracaj. Wracaj. Nie patrz przez okno. Kontynuuj.

Wreszcie lunch. Ciekawe, gdzie dziś pójdziemy. Mam ochotę na curry. Mam ochotę na curry i ostatnie 30 złotych w portfelu. Akurat na curry, chipsy i czekoladę. Przecież trzeba sobie ulżyć w tej marnej egzystencji. Paprykowe czy cebulowe. Może będzie promocja na Lay’sy. Jak nie będzie, to przejdę się do Biedronki. Niech stracę tę parę kalorii. Jestem taka brzydka! To pewnie przez te świąteczne pierniczki. I te sprzed roku. Dwóch. Przez te, które jadłam, jak miałam 12 lat – również. Może moim powołaniem jest bycie grubaskiem? Otyłość ponoć w modzie. Coraz więcej modelek XXL. Ewidentnie przejdę się do Biedronki. 700 metrów spacerkiem, tanie chipsy i czekolada – same plusy. Ostatnio widziałam nawet promocję na piwo. Tylko wtedy nie będzie curry. Dziś curry. Kurczak w curry. Kurczak w curry z pędami sosny. 

Przecież już idę. Nie widzisz, że wrzucam rzeczy do torebki? Znów się krzywo patrzy. A tak! Uśmiech, mówię uśmiech. Koniec z rozkapryszoną twarzą. Uśmiech i wszyscy będą Cię lubić. Winda nie działa. Schodami z 4 piętra. W sumie łydki mam dobre. Przez lata ćwiczone na nartach. Uda się. Tym razem bez zadyszki. Uważaj, ślamazaro! Zaraz spadniesz. Bezzębnej to już w ogóle cię nie zaprosi na randkę. O nie! Zaczęło się. Blebleble… Ilu nas jest? Dwa, cztery, siedem. A gdzie Ewa? Pewnie się znów spóźni. Czy ja ją w ogóle dzisiaj widziałam w pracy? Zniszczy się ta dziewczyna! Ciągnie to od studiów. Wrak nie człowiek. Pomyśleć, że kiedyś to mi się nawet podobała. Szalone czasy studenckie. Tak, tak. Yhm. Nawet się z tobą zgodzę, ale nie do końca przyznam ci rację. O czym oni mówią? Tak. Nie. Tak. Tak. Kiwaj głową i się uśmiechaj. Jakieś przemówienie polityka. Gorączka. Oczywiście, że widziałam. Nie wyobrażam sobie, jak można nie oglądać wiadomości. Zimno dzisiaj. Ludzie, którzy nie interesują się polityką są tacy nieświadomi. Tralalala. Rośnie ci nos. Zaraz będzie stąd do Maroko. Poleciałabym na Maroko. Za co? Może powinnam zacząć oszczędzać. Wczoraj w tym programie mówili, że powinniśmy oszczędzać. To może zacznę na te buty ze skóry. Ala by mnie za to zjadła. Stuknięta weganka. Banan zamiast jajka w cieście, pizza bez sera, ryż z warzywami i hamburger bez hamburgera. Wariatka. Buty jej się szybko niszczą, bo przecież skórzanych nie kupi. Popłakałaby się, gdybym jej powiedziała, że mam ochotę na wołowe. Jajka nie tknie, bo kurczaczek, ale swoje usunęła za granicą, bo ludzkie to można. Hipokrytka. Ciekawe, jaką Kuba ma na ten temat opinię. O ciąży żony przecież nie wie. Zresztą już nie ma żadnej ciąży. O czym oni znów dyskutują tak zawzięcie. Dziś masz naprawdę świetne nogi. O ptak. Piękny. Chmury. Będzie padać. Jakie masz zdanie na temat aborcji? Nie, nie. Powiedziałam to na głos. Chyba weszłam im w temat. Okej, udawaj normalną. Udawaj normalną. Poważna mina. Powaga. Pełna powaga. Wciągnij policzki. Głowa do góry. Brzuch też wciągnij. Znasz się przecież na rzeczy. Udało się. Udało. Patrzą, jakby Cię podziwiali. Plus dziesięć do umiejętności wychodzenia z opresji. Awans jest twój. Co on tam mówi? A tak. Że odpowiada mu obecny stan rzeczy. A czemu to dziecko jest winne, że ojciec to gwałciciel? Zabijmy dzieciaka. Świetnie. Kubo, Kubo… Należała Ci się taka głupia żona. Chociaż z drugiej strony, czemu ta biedna kobieta ma tyć, rosnąć, mieć rozstępy na brzuchu, bo jakiemuś idiocie nie wystarczyła pornografia. Co potem z dzieckiem? Do końca życia będzie półkochane a półnienawidzone?  Jest adopcja. Skądinąd – po co tworzyć kolejną sierotę. Sama dziecka bym niby nie zabiła. Niby. A na studiach jednak poronienie nie było wcale takie najgorsze. Teraz bym miała 3-letnie dziecko i Sebastiana na karku. Człowiek był głupi. Nigdy więcej przerywany! Antykoncepcja to podstawa. Podstawa. Uderz się w twarz. Co ty w ogóle bredzisz? Miałabyś teraz trzyletniego Henryka albo Zosię. Z największym kretynem, jakiego w życiu poznałaś. Czy Ci ludzie są ślepi? Te małe słodkie istotki z takimi małymi słodkimi stópkami i jeszcze mniejszymi, słodszymi paluszkami ślinią się tak słodko. A w brzuszku są jeszcze mniejsze i jeszcze słodsze. Co tam jeszcze w tym prawie było napisane? Kto znów się oburzył? Naprawdę narodowcy chcieli wprowadzić całkowity zakaz aborcji nawet w przypadku zagrożenia życia matki? Nie wydaje mi się. Przecież mój sąsiad jest w tej organizacji. W tej… Jak ona się nazywała? O tak! Właśnie w tej. Podsunął mi tę ustawę i ona miała dalej chronić życie matki. Logiczne. Hello. Teraz też chroni. Chyba nie takie głupie to prawo. Uważam, że kompromis aborcyjny jest całkiem dobry, chociaż taki bezpłciowy. Coś mi umknęło? 

Blebleble… Ten znów się wymądrza. Mówi coś o prawie. Znowu. Nie znoszę ludzi z prawa, po prawie. Lewo. Lewo. Śmieszne to słowo. Całkiem zabawnie brzmi. Lewo. Prawo jest takie twarde. To pewnie dzięki r. Lubię tę literę. Wszystkie słowa, które lubię mają w sobie r. Rabarbar. Grudzień. Narty. Kura. Marek. Ech, Marka to lubię w szczególności. Jarka zresztą też. Ja i mężczyźni. Gdzie Ci mężczyźni teraz? A ten dalej gra mądrego. Nie znoszę typa. Aborcja w Polsce jest dozwolona tylko w trzech wypadkach. Wiedziałam, że mi coś umknęło. Wady genetyczne. To już jest przesada. Piotruś – najmłodszy syn byłej przyjaciela mojego kuzyna ma zespół Downa. Przeurocze dziecko. Nawet tej dziewczynie nie przyszło na myśl, by usunąć. A podobno prosta, bezmózga i z bloku. Tylko co z poważniejszymi wadami? Takiego Piotrusia to mogłabym wychowywać, ale czy chciałabym mieć niepełnosprawne dziecko? Wolałabym, żeby było zdrowe. Morderstwo czy wygoda. Szpilki czy wygoda. Wygoda nie jest piękna. Mówiła tak Anna Rubik czy ktoś. O nie. Proszę cię, Wera, nic nie mów. Jaka wolność kobiet. Kobieto! O czym ty w ogóle bredzisz. A jak szłaś do łóżka na poprzedniej imprezie, to kto ci bronił wolności. Kto ci jej bronił? Kilka dni. Zrobisz test. Może lepiej zrobiłaby na HIV. A potem będziesz odbierała wolność dziecku. Przepraszam, wolność płodowi. A twoja matka słucha Radia Maryja. O ironio. Gdzie siadamy? Przy tym dużym w kącie? Biorę to przy oknie. Lubię patrzeć na rynek. Ciekawszy od ich twarzy. Kłócicie się dalej, jakbyście się nie kłócili wystarczająco w firmie. Wizualizuj sobie curry. Zaraz zjesz curry. Curry z kurczakiem. Chwila, chwila. Kurczak w curry. Jaki dziś dzień tygodnia? Piątek? Chcę kurczaka! Kurczaka! Czwartek? Środa? Chcę kurczaka. Jaki dziś dzień? Nie ważne. Poproszę kurczaka curry z pędami sosny i lemoniadę. Tak, tak. Patrz się krzywo, wegefanko. Zaraz zjem kurę, która wcześniej sobie biegała. A raczej siedziała ściśnięta w klatce tak, jak ja siedzę dziennie w swoim mieszkaniu. Patrz się dalej. I tak mam dłuższe nogi. Jestem grubsza. I co? Bitwa na wzrok. Nie przegram. Nie przegram. Nie mrugnę. Już wystarczy, że mam krótsze włosy. Siwiejące. Przegrana. Tak, to wszystko. Dziękuję.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...