Cholera.
Nie skończyłam prezentacji. Co teraz? Co teraz? Kabel! Przepraszam, ale chyba
coś się zepsuło. Rzutnik nie działa. W takim razie będę kontynuowała bez.
Jesteś najlepsza. Rzuć żartem. Żartem. Ale on
ma tyłek w tych spodniach. Kocham intelektualistów. Czytałby pewnie ze
mną dzieciom Kubusia Puchatka. Wracaj. Wracaj. Nie patrz przez okno. Kontynuuj.
Wreszcie
lunch. Ciekawe, gdzie dziś pójdziemy. Mam ochotę na curry. Mam ochotę na curry
i ostatnie 30 złotych w portfelu. Akurat na curry, chipsy i czekoladę. Przecież
trzeba sobie ulżyć w tej marnej egzystencji. Paprykowe czy cebulowe. Może
będzie promocja na Lay’sy. Jak nie będzie, to przejdę się do Biedronki. Niech
stracę tę parę kalorii. Jestem taka brzydka! To pewnie przez te świąteczne
pierniczki. I te sprzed roku. Dwóch. Przez te, które jadłam, jak miałam 12 lat
– również. Może moim powołaniem jest bycie grubaskiem? Otyłość ponoć w modzie. Coraz
więcej modelek XXL. Ewidentnie przejdę się do Biedronki. 700 metrów spacerkiem,
tanie chipsy i czekolada – same plusy. Ostatnio widziałam nawet promocję na
piwo. Tylko wtedy nie będzie curry. Dziś curry. Kurczak w curry. Kurczak w
curry z pędami sosny.
Przecież już idę. Nie widzisz, że wrzucam rzeczy do
torebki? Znów się krzywo patrzy. A tak! Uśmiech, mówię uśmiech. Koniec z
rozkapryszoną twarzą. Uśmiech i wszyscy będą Cię lubić. Winda nie działa. Schodami
z 4 piętra. W sumie łydki mam dobre. Przez lata ćwiczone na nartach. Uda się.
Tym razem bez zadyszki. Uważaj, ślamazaro! Zaraz spadniesz. Bezzębnej to już w
ogóle cię nie zaprosi na randkę. O nie! Zaczęło się. Blebleble… Ilu nas jest?
Dwa, cztery, siedem. A gdzie Ewa? Pewnie się znów spóźni. Czy ja ją w ogóle
dzisiaj widziałam w pracy? Zniszczy się ta dziewczyna! Ciągnie to od studiów.
Wrak nie człowiek. Pomyśleć, że kiedyś to mi się nawet podobała. Szalone czasy
studenckie. Tak, tak. Yhm. Nawet się z tobą zgodzę, ale nie do końca przyznam
ci rację. O czym oni mówią? Tak. Nie. Tak. Tak. Kiwaj głową i się uśmiechaj.
Jakieś przemówienie polityka. Gorączka. Oczywiście, że widziałam. Nie wyobrażam
sobie, jak można nie oglądać wiadomości. Zimno dzisiaj. Ludzie, którzy nie
interesują się polityką są tacy nieświadomi. Tralalala. Rośnie ci nos. Zaraz
będzie stąd do Maroko. Poleciałabym na Maroko. Za co? Może powinnam zacząć
oszczędzać. Wczoraj w tym programie mówili, że powinniśmy oszczędzać. To może
zacznę na te buty ze skóry. Ala by mnie za to zjadła. Stuknięta weganka. Banan
zamiast jajka w cieście, pizza bez sera, ryż z warzywami i hamburger bez
hamburgera. Wariatka. Buty jej się szybko niszczą, bo przecież skórzanych nie
kupi. Popłakałaby się, gdybym jej powiedziała, że mam ochotę na wołowe. Jajka
nie tknie, bo kurczaczek, ale swoje usunęła za granicą, bo ludzkie to można.
Hipokrytka. Ciekawe, jaką Kuba ma na ten temat opinię. O ciąży żony przecież
nie wie. Zresztą już nie ma żadnej ciąży. O czym oni znów dyskutują tak
zawzięcie. Dziś masz naprawdę świetne nogi. O ptak. Piękny. Chmury. Będzie
padać. Jakie masz zdanie na temat aborcji? Nie, nie. Powiedziałam to na głos.
Chyba weszłam im w temat. Okej, udawaj normalną. Udawaj normalną. Poważna mina.
Powaga. Pełna powaga. Wciągnij policzki. Głowa do góry. Brzuch też wciągnij.
Znasz się przecież na rzeczy. Udało się. Udało. Patrzą, jakby Cię podziwiali.
Plus dziesięć do umiejętności wychodzenia z opresji. Awans jest twój. Co on tam
mówi? A tak. Że odpowiada mu obecny stan rzeczy. A czemu to dziecko jest winne,
że ojciec to gwałciciel? Zabijmy dzieciaka. Świetnie. Kubo, Kubo… Należała Ci
się taka głupia żona. Chociaż z drugiej strony, czemu ta biedna kobieta ma tyć,
rosnąć, mieć rozstępy na brzuchu, bo jakiemuś idiocie nie wystarczyła
pornografia. Co potem z dzieckiem? Do końca życia będzie półkochane a półnienawidzone?
Jest adopcja. Skądinąd – po co tworzyć
kolejną sierotę. Sama dziecka bym niby nie zabiła. Niby. A na studiach jednak
poronienie nie było wcale takie najgorsze. Teraz bym miała 3-letnie dziecko i
Sebastiana na karku. Człowiek był głupi. Nigdy więcej przerywany! Antykoncepcja
to podstawa. Podstawa. Uderz się w twarz. Co ty w ogóle bredzisz? Miałabyś
teraz trzyletniego Henryka albo Zosię. Z największym kretynem, jakiego w życiu
poznałaś. Czy Ci ludzie są ślepi? Te małe słodkie istotki z takimi małymi
słodkimi stópkami i jeszcze mniejszymi, słodszymi paluszkami ślinią się tak
słodko. A w brzuszku są jeszcze mniejsze i jeszcze słodsze. Co tam jeszcze w
tym prawie było napisane? Kto znów się oburzył? Naprawdę narodowcy chcieli
wprowadzić całkowity zakaz aborcji nawet w przypadku zagrożenia życia matki?
Nie wydaje mi się. Przecież mój sąsiad jest w tej organizacji. W tej… Jak ona
się nazywała? O tak! Właśnie w tej. Podsunął mi tę ustawę i ona miała dalej
chronić życie matki. Logiczne. Hello. Teraz też chroni. Chyba nie takie głupie
to prawo. Uważam, że kompromis aborcyjny jest całkiem dobry, chociaż taki
bezpłciowy. Coś mi umknęło?
Blebleble… Ten znów się wymądrza. Mówi coś o
prawie. Znowu. Nie znoszę ludzi z prawa, po prawie. Lewo. Lewo. Śmieszne to
słowo. Całkiem zabawnie brzmi. Lewo. Prawo jest takie twarde. To pewnie dzięki
r. Lubię tę literę. Wszystkie słowa, które lubię mają w sobie r. Rabarbar.
Grudzień. Narty. Kura. Marek. Ech, Marka to lubię w szczególności. Jarka
zresztą też. Ja i mężczyźni. Gdzie Ci mężczyźni teraz? A ten dalej gra mądrego.
Nie znoszę typa. Aborcja w Polsce jest dozwolona tylko w trzech wypadkach.
Wiedziałam, że mi coś umknęło. Wady genetyczne. To już jest przesada. Piotruś –
najmłodszy syn byłej przyjaciela mojego kuzyna ma zespół Downa. Przeurocze
dziecko. Nawet tej dziewczynie nie przyszło na myśl, by usunąć. A podobno
prosta, bezmózga i z bloku. Tylko co z poważniejszymi wadami? Takiego Piotrusia
to mogłabym wychowywać, ale czy chciałabym mieć niepełnosprawne dziecko?
Wolałabym, żeby było zdrowe. Morderstwo czy wygoda. Szpilki czy wygoda. Wygoda
nie jest piękna. Mówiła tak Anna Rubik czy ktoś. O nie. Proszę cię, Wera, nic
nie mów. Jaka wolność kobiet. Kobieto! O czym ty w ogóle bredzisz. A jak szłaś
do łóżka na poprzedniej imprezie, to kto ci bronił wolności. Kto ci jej bronił?
Kilka dni. Zrobisz test. Może lepiej zrobiłaby na HIV. A potem będziesz
odbierała wolność dziecku. Przepraszam, wolność płodowi. A twoja matka słucha
Radia Maryja. O ironio. Gdzie siadamy? Przy tym dużym w kącie? Biorę to przy
oknie. Lubię patrzeć na rynek. Ciekawszy od ich twarzy. Kłócicie się dalej,
jakbyście się nie kłócili wystarczająco w firmie. Wizualizuj sobie curry. Zaraz
zjesz curry. Curry z kurczakiem. Chwila, chwila. Kurczak w curry. Jaki dziś
dzień tygodnia? Piątek? Chcę kurczaka! Kurczaka! Czwartek? Środa? Chcę
kurczaka. Jaki dziś dzień? Nie ważne. Poproszę kurczaka curry z pędami sosny i
lemoniadę. Tak, tak. Patrz się krzywo, wegefanko. Zaraz zjem kurę, która
wcześniej sobie biegała. A raczej siedziała ściśnięta w klatce tak, jak ja
siedzę dziennie w swoim mieszkaniu. Patrz się dalej. I tak mam dłuższe nogi.
Jestem grubsza. I co? Bitwa na wzrok. Nie przegram. Nie przegram. Nie mrugnę.
Już wystarczy, że mam krótsze włosy. Siwiejące. Przegrana. Tak, to wszystko.
Dziękuję.