Obiad czwartkowy I

Dlaczego? Wyłącz to. Wyłącz. Gdzie go położyłam. Pod poduszką? Nie. Kabel. Śledź kabel. Spadł. Szybka. Szybka. Cholera. Co to za bezużyteczne badziewie? Ile za to dałaś. Trzeba było kupić porządny telefon. Elce się nie stłukł, a spadł ze schodów. Przynajmniej ona złamała nogę na lodowisku. Dobrze jej tak. Trudno. To tylko telefon. Głupia! Telefon. Znowu w życiu ci nie wyszło. Nic mi nie wychodzi. Jedynie tłuszcz ze spodni. Jak mam dalej żyć. Wdech. Nie dramatyzuj. Drzemka. Włącz drzemkę. Ile dziś już przestawiałaś budzik? Raz? Dwa? Jeszcze jeden nie zaszkodzi. Kołdra. Cieplutko. O tak! Jest dobrze. Kołdra. Śpij. Jeszcze pięć, góra dwadzieścia minut. Na śniadanie zjem obwarzanka albo poczekam do obiadu. W domu nie zdążę. Co ja dziś ubiorę? Nie mogę tyle wydawać na ubrania. Chociaż wczoraj to była torebka. Sprawdzę może stan konta. Jakie miałam hasło? Woda 391 mineralna? Nie. Brutalne hasło 12? Alohomora? Ba4nan? Myśl. Imię tego ładnego kolegi z pracy! Jacek? Mikołaj? Nie. Coś na m. Marek? Nie. Michał? Nie. Miłosz! Jednak też nie to. Imię twojego byłego. Mate<3usz. Miałaś o nim przestać myśleć. Zmienię to hasło. Jutro. Jutro już na pewno je zmienię. Minus 70? Jest dopiero dwudziesty! Tym razem przesadziłaś! Rozumiem jedną, jedną! Słyszysz mnie? Jedną! Jedną torebkę na pocieszenie. Ale dwie? Cholera. Tylko były przecież na promocji. Są skórzane. Ach. Ta zielonkawa świetnie będzie wyglądać do długiego czarnego płaszcza. Tak. O tak się ubiorę na naszą pierwszą randkę. Przecież w końcu mnie zaprosi. Wczoraj powiedział mi cześć. I w windzie stanął koło mnie. Co z tego, że nie było więcej miejsca. Mógł pójść schodami! Znaki... Zaraz, zaraz. Przestawiłaś budzik? Jest 6:37. Trudno. Nie umyję włosów. Makijaż w tramwaju. Na śniadanie mnie nie stać. 7:03. Plus 15 minut spóźnienia. To może jednak na 7:27. Ooo... Jak dobrze. Ciepło. Kołdra. To jak nazwę nasze dzieci? Gustaw? Eryk po dziadku. Teresa po...

Nienawidzę tej piosenki. Czemu tak głośno? Ściszcie to. Ciszej. Głupi sąsiedzi. Pewnie robią mi na złość. Co ja im zrobiłam? Kilka imprez za czasów liceum. Może studiów. Okej, dwie w zeszłym miesiącu. Policja przyjechała tylko raz. I to zaraz po północy. Człowiek już nawet nie może się zrelaksować spokojnie przy butelce piwa. Wina. Wódki. Przesadziłaś z alkoholem ostatnio. Mówili, że po studiach się z tego wyrasta. O cholera! 7:41. Spodnie, ubierz spodnie. Widzisz jakieś skarpetki? Skarpetki. Gdzie jesteście? Na stole - nie. Pod łóżkiem. O fuj! Nie patrz nigdy więcej pod łóżko. Potwory. W szufladzie? Co tam robi talerz? Mam! Na komodzie. Czy ja je już miałam ubrane? Koszula. Wyprasowana. Klasa. Powinnaś prasować częściej niż raz na miesiąc. Kwartał. Od jutra prasuję raz na dwa, trzy tygodnie. Trzy tygodnie. Dam radę. Marynarka. Śmierdzi. Musisz oddać ją do pralni. Potem ograniczysz palenie. Znowu zdrożały. Popraw kołnierz. Chuchnij. Zęby! Zęby! 2 minuty. Posłucham wiadomości. Hahaha. Dobry żart. Piątka. To może... Kupiłem sobie dżiny, buty, czapkę i pas. Opuszczam Amerykę - byłem tam pięć lat, lecz tęsknię już tak bardzo, że nie mogę spać, nie mogę jeść, marzeniem moim twarz zobaczyć twoją jest. Wiozę torby z darami, w aucie z alufelgami, portfel cały wypchany dolarami, a ty... A ty całuj mnie - to taka piękna gra. Całuj mnie - ja ci to wszystko dam. Może dzisiaj będę całować. Mógłby na przywitanie. Tak mnie przyciągnąć. Czemu mi się jeszcze nie oświadczył? Racja, niby nie byliśmy jeszcze na randce, ale gdzie romantyzm? Co z tego, że powiedział wczoraj do mnie Olga. A wcale nie mam na imię Olga! Ważne, że powiedział... dam ci torby z darami, auto z alufelgami, portfel cały wypchany dolarami, a ty! Kiedyś to były piosenki. Teraz to... Ech.

Buty. Weź ładowarkę. Klucze. Nie te. Może te wyższe. Mam w nich długie nogi. Mam naprawdę dobre nogi. Torebka. Ta nowa. Nowa. Śmieci? Wyniosę później. Cholera. 8:03. Biegnij. Ślisko. Wracaj. Mieszkanie. Zamknęłam mieszkanie? Nie zamknęłam. Jestem spóźniona. Znowu. Przecież nie znoszę się spóźniać. Tylko u góry. Będzie szybciej. Przekręciłam dwa razy? Raz wystarczy. Poczta. Otwórz skrzynkę. Może coś czeka. Tak! Tak! Tak! Koperta! Nie wierzę. To na pewno list. Udało się! Skąd on znał mój adres? To takie romantyczne! Pewnie mnie śledził. Hihi. Teraz będziemy razem. Eryk, zdecydowanie nazwę chłopca Eryk. Do końca wakacji oświadczyny. Otworzyć czy poczekać? 8:06. Otworzę. Nie wierzę! 176.34 niedopłaty! Człowiek tak rzadko się myje, a tyle wody zużywa. Jak to się stało? Najwyżej naprawa samochodu poczeka jeszcze jeden miesiąc. 8:07. Prezes mnie zabije. Halo?  Przecież mam prezentację projektu za 20 minut. Tak, tak, panie prezesie. Już jadę. Straszny wypadek po drodze. Karambol. Istna apokalipsa. Będę za 20 minut. Tak, tak. Otwierajcie się. Drzwi! Alohomora. Przepraszam, panie prezesie. Ktoś powinien to naprawić. Tak. Tak. Nie ta strona. Tak, już jestem przy rondzie. Jednak przekręciłam dwa razy. Klamko, nawet ty przeciwko mnie. Teczka. Gdzie ją dałam? Leży na biurku. Zaraz będę. Gumki, bransoletki, wsuwki... Gdzie on jest? Pendrive. Mam. Tak, panie prezesie? Przepraszam. Do widzenia. Jeszcze raz przepraszam. Ale ty głupia jesteś. Jaki był numer na taksówkę? Dzień dobry, poproszę... Tam, gdzie zwykle, zgadza się. Czekam. Mam jeszcze 5 minut. Kawa? Kawa. Co on taki nerwowy? Pewnie znów się tych głupot w telewizji naoglądał! 8:23. Wyniosę jednak te śmieci. Drzwi. Tym razem pamiętam. Ała. Zapomniałam, że ślisko! Takie miasto, takie osiedle, a na kilogram soli ich nie stać. Kto tym zarządza? Jak to pełny kosz? To już szczyt. Więcej, więcej zdzierajcie za te śmieci i ich nie wywoźcie. Czy ktoś w ogóle w tym mieście myśli? O jest! Dzień dobry! Ja poproszę... Tak do pracy. Tylko szybko. Zgadza się, spóźniona. Wie Pan, jak to jest – mąż i dwójka dzieci, a jeszcze rano zdążyć do pracy trzeba. Chciałabym. Szkoda, że samochodu nie naprawiłam od pół roku. Na ostatniej randce to byłam chyba na studiach. A dziecko to niańczę w weekendy. Kuzynki. Szczęściara. Nienawidzę... Kto będzie na tej prezentacji? Coś wczoraj ten gbur wspominał. Jacyś... Kto to był? Makijaż nie zaszkodzi. Gdzie ja wrzuciłam ten podkład. Podkład. Podkład. Jest! Dwie warstwy. Coś niemrawo wyglądam. Trochę tuszu. Korektor pod oczy. Zła kolejność. Trudno. 8:37. Cholera. Brwi. Szminka. Gdzie podziała się konturówka? Bez. Dziękuję! Zbliżeniowo! Do widzenia. Przystojniak. Uśmiechnij się. Szlag by to. Co to za dziura? Nie wierzę. Tylko nie to. Cała mokra. Czy on oszalał? Kto go nauczył jeździć. Jeszcze dziś! Przeklinam czwartki! Biegnij. Gumka. Nie jest źle. W kucyku nie widać. Źle roztarłaś. Rozetrzyj dobrze ten podkład. Jak gimnazjalistka. Na szyję. Nie jest źle. Dobrze, że ubrałam ciemne spodnie. Dzień dobry, prezesie. Już biegnę! Przepraszam. Gdyby tylko pan widział ten korek. Nie widzisz, idioto, że oglądałam pół nocy seriale, nie znoszę tej pracy i znów zaspałam. Witam państwa bardzo serdecznie. O czym ja to miałam mówić? Który to projekt? A tak! Jesteś świetna. Polejesz wodę. Szanowni zebrani, zaczynamy. Przecież cię nie zwolni. Masz najlepsze nogi w firmie.

Inne części:
1. Wstęp

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...